wtorek, 24 lutego 2015

"Niepamięć" Rozdział 1, fragment 3

  Na początku był chaos, później jacyś dziwni ludzie zstąpili na Ziemię i, jak tato powiadał, "Zaczeli się ruchać z kim popadnie". Żadnych boskich stworzeń, tylko jeden wielki wybuch. Boom! Jesteś. Boom! Nie ma ciebie. Takie prawo natury. Takie jest życie.
==========================================
  Pierwszy raz spotkałem Katie na studiach. Była to niziutka dziewczyna o pięknych szmaragdowych oczach. Zakochałem się w nich. Oczywiście tylko na początku, bo później zachwyciła mnie swoim charakterem i pięknym głosem. To mój anioł. Mój piękny cud. Ta sama dziewczyna dwa lata później zaczęła chorować. Najpierw skarżyła się na mocne bóle głowy, później mdlała mi w ramionach. Wygoniłem ją, żeby poszła się przebadać. No, bo co innego miałem zrobić? Spodziewałem się najgorszego. No i miałem rację, jak zwykle zresztą.
  W ten dzień siedziałem na swojej ulubionej, skórzanej kanapie. Oglądałem powtórki Breaking Bad i sączyłem Light Bud'a. Mawiają, że amerykańskie piwo to siki. Mają rację, ale jest tanie, ten argument wygrywa ze wszystkim. Ona, mój mały skrzat, weszła po cichu do mieszkania, mając pewnie nadzieję, że jej nie zobaczę. Widziałem jej zapłakane oczy. Wstałem i przytuliłem ją z całych sił. Powiedziałem, że to przetrwamy, że jest dla mnie wszystkim i że jej tak łatwo nie oddam. O nie!
  Później zaczęły się wyjazdy do szpitali, coraz częściej i częściej, ona była coraz bardziej zmęczona. Codziennie skarżyła się na bóle mięśni, zimne dreszcze, wymioty. A ja? Ja już nie dawałem rady patrząc na to, jak ona umiera. Cicha, lekka, powolna agonia ukochanej osoby jest bardziej niesprawiedliwa, niż cokolwiek innego, co można sobie wyobrazić.

Słuchaliśmy starych płyt Beatles'ów, The Smiths i Rolling Stonesów, tak jak za dawnych czasów. Tylko to dawało mi jeszcze jakąkolwiek nadzieje, że będzie dobrze.



0 komentarze:

Prześlij komentarz